środa, 23 listopada 2011

Głębokie postanowienie

Tak się składa, że ostatnio wymyślanie różnych postanowień stało się można by rzec, jednym z moich głównych zajęć. Ja myślę, że ja jakimś strategiem powinnam zostać, albo ministrem. O tak! Teka ministra byłaby w sam raz, bo ostatnio dobrze mi idzie wymyślanie jakichś wielkich idei, które miałaby zrewolucjonizować świat - a przynajmniej ten mikro świat Dziobakowy - a następnie je porzucać z niewinną minką i westchnieniem: oj tam, oj tam. Ale co tam. Złożę sobie kolejną obietnicę. Bo jak nie sobie to komu i jak nie ja to kto.

Otóż moi drodzy - zmieniam swój wizerunek! I bynajmniej nie chodzi mi tutaj o jakiś powierzchowny imidż. Jeszcze nie zaświtało mi w głowie, żeby np. zostać hipsterem (jakkolwiek, jest to ostatnimi czasy moja ulubiona subkultura, której wyśmiewanie, niezmiennie powoduje eksplozję endorfin w moim mózgu). Żadne tam powierzchowne przemalowanie, zamalowanie itp. Tutaj trzeba zrobić gruntowny wewnętrzny remont.

Skąd ta decyzja? Muszę przyznać, że tak całkiem sama na to nie wpadłam niestety. Dostałam chuckonorrisowego kopniaka na rozpęd w postaci jednej, na pierwszy rzut oka, błahej uwagi mojego kolegi. Kolega ten ostatnio wybrał się do kina z moją koleżanką. Film, na który poszli okazał się być porażką, ale jedna scena koledze utkwiła w pamięci, do tego stopnia, że postanowił się podzielić ze mną swoimi wrażeniami o niej. Uznał, że jak zobaczył główną bohaterkę w tej scenie, to od razu stwierdził, że normalnie się zachowała jak ja. Nie dowiedziałam się jednak od niego, czy to był komplement, czy nie, więc zasięgnęłam języka od drugiej strony. Niestety koleżanka stwierdziła, że komplement to to nie był, bo ta bohaterka zachowywała się w tej scenie, jak kompletny wieśniak. Jednak nauczona przez 6 sezonów z moim ulubionym seryjnym mordercą Dexterem, zanim się obrażę, postanowiłam zdobyć dowód jego winy. Moje zdolności szpiegowskie pozwoliły mi w 2 minuty znaleźć przedmiotową scenę. Nie myślcie sobie, że Wam powiem, co to był za film i jaka scena. O nie! Muszę dbać chociaż o mój Dziobakowy imidż, bo wygląda na to, że mój realny Olowy został mocno nadszarpnięty. Jeśli ktoś oglądając ten film mógł o mnie pomyśleć, no to nie pozostaje mi nic innego, jak zamknąć się w sobie i nie wychodzić, lub dokonać porządnego remontu osobowości.

Koleżanka próbowała trochę poprawić sytuację kolegi i powiedziała, że jemu chodziło chyba w tej konkretnej scenie o to, że ta bohaterka była pyskata tak jak ja. Pyskata? Ja?! No gdzież bym tam! Ja nie wiem, o co w ogóle chodzi. Przecież ja jestem oazą spokoju, cierpliwości i łagodności. Nie wiem skąd w ludziach, jakieś takie dziwne wyobrażenia na mój temat. To, że czasem powiem głośno to, o czym wszyscy wiedzą, ale o tym nie mówią, to nie moja wina. Ja po prostu jestem szczera. A że czasem powiem komuś coś niemiłego, to też wcale nie znaczy, że jestem niewychowana, czy chamska. Ja po prostu zwalczam ludzką głupotę i tyle. Jestem takim samotnym superbohaterem walczącym w imię szczerości i zwalczającym głupotę i obłudę. A nie że od razu pyskata. No wiecie co!

Ale mimo wszystko poczułam się urażona. Foch z przytupem i już. Od teraz koniec. Będę siedzieć cichutko, nie będę wyrażać żadnych kontrowersyjnych opinii i ogólnie niepytana nie będę się odzywać. Z Dziobaka zmienię się w szarą myszkę. Bo już mnie to wkurza, że ja się tak staram, żeby wszyscy widzieli we mnie moją piękną, wrażliwą i miłą osobowość, a i tak ciągle wychodzę na głośnego, pyskatego, rozwydrzonego Dziobaka. Koniec z tym.

I w tej ciszy i harmonii z uniwersum, jak ktoś znowu się przyczepi, że chamska jestem, to dostanie takiego kopa, że się nie pozbiera. Ot co!

6 komentarzy:

  1. Ja tam żadnych wad w Tobie nie widzę więc nie masz po co się zmieniać- to uwaga pierwsza. Uwaga druga- czy ludzie potrafią się zmieniać to wciąż jest dyskusyjne. Ale z drugiej strony ja mogę być żywym przykładem, że jednak mogła. Wszak kiedyś byłem wesołym patologiem:P A teraz jestem tylko wesołym patologiem na pato-emeryturze:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej weź, Dziobaku!

    Gdybyś była cicha, spokojna i milcząca, nie byłbyś Dziobakiem:P

    W tym Twój urok i to, co się nie podoba jednemu człowiekowi, innemu odpowiada a każdemu nie dogodzisz...

    Nie daj się;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo nieeee.... nie pozbywaj sie dziobakowatosci... Nie pozwalam! A jak koledze sie nie podoba to nie, bez łachy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To mówicie, że zamiast się zmieniać, lepiej nakopać koledze? :P Nie no trzeba trochę poskromić swój temperament, bo w końcu naprawdę mi ktoś nastuka:P

    OdpowiedzUsuń
  5. A na to akurat nie ma reguły. Ja np nim bardziej jestem spokojny tym gorsze draby się na mnie zasadzają:P

    OdpowiedzUsuń